OBK logo Ogólnopolska Baza Kolejowa

Lidzbark Warmiński (galeria)

Ostatnia zmiana: 2025-06-01

Aby zobaczyć wszystkie, lub dodać nowe zdjęcia, przejdź do galerii szczegółowej »

Obraz
fot. nieznany (przed 1918)
opis ⇵
Obraz
fot. KW (1975)
opis ⇵
Obraz
fot. Miłosz Telesiński - Zbąszynek (1993-06-17)
opis ⇵
Obraz
fot. Romek Pytel (pomiędzy 2000 a 2004)
opis ⇵
Obraz
fot. Maciej Olędzki (pomiędzy 2000 a 2004)
opis ⇵
Obraz
fot. Maciej Olędzki (pomiędzy 2000 a 2004)
opis ⇵
Obraz
fot. Wojtek77 (2013-05-31)
opis ⇵
Obraz
fot. Tomasz (2015-04-28)
opis ⇵
Obraz
fot. Tomasz (2015-04-28)
opis ⇵
Obraz
fot. Michał Sosnowski (2018-02-17)
opis ⇵

Aby zobaczyć wszystkie, lub dodać nowe zdjęcia, przejdź do galerii szczegółowej »

Jeżeli masz jakieś materiały, które powinny Twoim zdaniem znaleźć się na tej stronie - wyślij je do nas.
Uzupełnij dane  | Napisz email do redakcji | Jak dodać nowe zdjęcia?

Komentarze:

Sekcja komentarzy służy wymianie informacji, poglądów, oraz innych informacji pomiędzy użytkownikami Bazy. Prezentowane tutaj wypowiedzi należą bezpośrednio do ich autorów i nie stanowią treści informacyjnej tej strony.

[pokaż/ukryj starsze ⇅]

  • #9 Antek Kujawski (2024-10-02 20:48:19)
    Może jak się doczekamy w końcu innych władz na kolei. Co ja gadam, najrzadziej zaludniony teren w kraju przy dodatkowym wyludnianiu się, to raczej nie wróży nic dobrego. Jak już z linią do Turku mają problem, a tam jest zaludniony teren, to co dopiero Warmia. No niestety, tutaj duża wina Niemców, którzy projektowali linie z pominięciem, obecnie uznawanych za ważne miasta. Tak samo Zielona Góra, Szczecin, Gorzów, Poznań, Koszalin, Słupsk i inne, których z pamięci nie wymienię. W każdym razie to szlaki musiałyby być inaczej ułożone, to może wtedy uchroniłoby się wiele linii kolejowych.
  • #10 Błażej Kopka (2024-10-03 10:26:27)
    Ale czego przykładem mają być te wymienione miasta? Bo postawić Gorzów na jednej liście z Poznaniem, to przyznam nie bardzo wiem, co tu jest porównywane.
  • #11 (odp. na #10) wasiukibic (2024-10-03 10:55:36)
    Z Poznania brakuje bezpośredniego wyjazdu na Śrem i Gostyń. To jedyne takie "niedopatrzenie" pruskiej administracji. Być może w grę wchodziły problemy z ukształtowaniem terenu (jeziora, wzgórza). Szczecinowi, Gorzowowi i Zielonej Górze oraz ośrodkom pomiędzy brak jest tzw. Magistrali Zachodniej, stąd masz np. zygzakowanie składów z Zielonej do Świebodzina. Sieć kolejowa Warmii i Mazur to pokłosie odcięcia od swojego naturalnego zaplecza Królewca, ot taka pojałtańska durnota, jak dzielenie miast wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej.
  • #12 Antek Kujawski (2024-10-03 23:06:39)
    Nie tylko Śrem. Ogólnie z Poznania brakuje wyjazdów. Prawdopodobnie gdyby wyjazd do Międzychodu nie zaczynał się w Rokietnicy byłby lepiej traktowany przez władze PRL. To samo z takim Czarnkowem, Damasławkiem czy Żninem. Niemcy wymyślili sobie szlak Inowrocław - Drawski Młyn, który omija Bydgoszcz i Poznań a dla tych miast było jednym oknem na świat do większych miejscowości. Ogólnie to Niemcy słynęły z tworzenia węzłów kolejowych w przysłowiowym polu, jak Lidzbark Warmiński czy Myślibórz, natomiast duże miasta, które wymieniłem wcześniej, to są głównie przelotowe. Akurat Poznań i Szczecin to co innego, bo to były miasta, gdzie właśnie linie były doprowadzane, dlatego trochę inaczej z nimi było, ale doktryna była ta sama.
  • #13 (odp. na #12) wasiukibic (2024-10-04 08:01:57)
    Linie kolejowe przez Niemców były budowane w oparciu o sieć osadniczą, przedsiębiorstwa, potrzeby wojska, a także uwarunkowania terenowe. Zielona Góra była za czasów II Reichu nie posiadała takiej rangi, jak obecnie. W dodatku liczne wzniesienia w okolicy; stąd np. fiasko budowy bezpośredniej połączenia do Sulechowa. Gorzów Wielkopolski podobnie. Olsztyn także stał się ośrodkiem regionalnym pod 1945 roku, po odcięciu Królewca. Niestety, za zmianami granic i rangi ośrodków nie poszły, zwłaszcza na terenie Zaboru Pruskiego, zmiany w sieci kolejowej, aktualizujące je do współczesnych potrzeb. Wystarczy rzut oka na mapę Warmii, żeby zobaczyć, jaki jest układ linii kolejowych, rozchodzących się promieniście z Królewca. Jak w takim razie kolej ma konkurować z samochodami, kerym buduje się durś nowe drogi, w tym szybkiego ruchu i autostrady, a kolej to ino betonowanie istniejącego układu?
  • #14 Błażej Kopka (2024-10-04 17:19:23)
    No jak tak byśmy mieli patrzeć, to i Wrocławowi (a i pewnie większości dużych węzłów w Polsce) można zarzucić brak wyjazdów bezpośrednich na Dzierżoniów, czy Jawor. Bardziej chodziło mi o retorykę wypowiedzi, że trudno w jednym rzędzie stawiać stan sieci kolejowej z okolic Poznania, z wykluczonym wręcz kolejowo Gorzowem, a już porównywanie wszystkiego do województwa szuwarowo-bagnistego, nie do końca jestem w stanie zrozumieć :)
  • #15 (odp. na #14) Antek Kujawski (2024-10-04 22:04:18)
    Tylko że Wrocław ma już wyprowadzenie zarówno na Świdnicę jak i Pilawę. Ogólnie Wrocław to widać, że był sensownie projektowany, bo ma mnóstwo wyprowadzeń w różnych kierunkach.
    Za to jak się spojrzy na okolice Poznania to to, że jest jednym z największych węzłów kolejowych, to kwestia czystego przypadku. Pokazuje to na przykład linia Inowrocław - Drawski Młyn, czy Jarocin - Gniezno budowane, jakby Poznań nic nie znaczył. Jedyne, co zaważyło o wielkości, to było to, że tu zbiegły się 3 linie, z Wrocławia, Szczecina i Kluczborka.
  • #16 Stanisław Stanisław (2024-10-05 09:47:24)
    Do Heilsberg - tylko co i jak miałoby wrócić, skoro nasyp linii wychodzącej z Bartoszyc w kierunku Lidzbarka, "brutalnie" urywa się ok. 100 m. od stacji, a dalej jest rozkopany i zniwelowany, a w miejscu dawnego przebiegu linii jest osiedle domków jednorodzinnych. Nawet przy szczerych chęciach wszystkich i wszystkiego, po prostu trzeba by było m.in. wyznaczyć nową trasę wyjścia linii z Bartoszyc, co przy obecnych uwarunkowaniach (wszelakich) jest po prostu nierealne. O odcinku Orneta - Lidzbark, nie ma nawet co pisać, bo to się sprowadza do tego, że równie dobrze moglibyśmy dyskutować o odbudowie linii i przywróceniu pociągów np. z Obornik Wlkp. do Wronek, bo miasta te są porównywalne pod względem ilości mieszkańców z Ornetą i Lidzbarkiem, choć Orneta jest najmniejsza z nich wszystkich, czy z Rawicza do Ścinawy i dalej do Legnicy. Oczywiście, ponarzekać zawsze można.

    Do Antek Kujawski - "to co dopiero Warmia. No niestety, tutaj duża wina Niemców, którzy projektowali linie z pominięciem, obecnie uznawanych za ważne miasta" tylko, że jeżeli chodzi o Warmię to istnieje na niej 12 miast i wszystkie "za Niemca" miały połączenia kolejowe, więc nie do końca rozumiem co masz na myśli. Powiem więcej we wszystkich, nie licząc Bisztynka, który utracił kolej w 1945, ruch pociągów odbywał się przez cały okres PRL-u, a nawet jeszcze 25-30 lat temu. Zapoznaj się np. z mapką zawartą we wpisie nr 2 w linku https://forum.modela… może będziesz miał większe rozeznanie, co zbudowali Niemcy na Warmii.

    Do Wasia - z tym Królewcem trafiłeś w sedno, czego chyba nie rozumieją ci, co piszą to co piszą, porównując rzeczy nieporównywalne. Zauważ jednak, że obecnie to Olsztyn skupia wszystkie czynne linie w regionie i one rozchodzą się od niego promieniście, podobnie jak Poznań, czy Wrocław. Słuszna uwaga też co do Zielonej Góry, w czasach niemieckich to była miejscowość pod względem ludności mniejsza nawet od Olsztyna, zresztą tak naprawdę na przełomie XIX / XX w. zdecydowana większość ówczesnych miast (nie licząc naprawdę dużych ośrodków typu Poznań, Warszawa, Łódź czy Wrocław) liczyła po zaledwie kilkanaście tys. mieszkańców, góra 20-40 tys., a Gorzów Wlkp. przed 1945 chyba od zawsze pod tym względem przewyższał Zieloną Górę (i to znacznie).

    Na koniec dodam, że jak tak spojrzeć z góry na główną mapkę w Bazie, to np. w pyrlandii (kartofellandzie jak mówią inni) również całkiem sporo jest linii nieczynnych, czy rozebranych, podobnie jak w warmińsko-mazurskim, a w lubuskiem, to patrząc na to co jest dookoła Zielonej Góry, czy Gorzowa Wlkp., to jest chyba najgorzej w skali kraju. Tylko co z tego? Takie rozważania, bez kontekstu historycznego (co wypunktował Wasiu) nie mają większego sensu, bo wg mnie nie można porównywać, nieporównywalnych rzeczy, a tym są kolejowe regiony Polski, odmienne pod względem historii, gęstości zaludnienia, ogólnego rozwoju na przestrzeni ostatnich 150-170 lat, natężenia przemysłu, rolnictwa, a nawet ukształtowania terenu, przyrody, itp itd. Równie dobrze można sobie porównywać Podkarpackie, które pod względem ilości linii jest na szarym końcu w Polsce, z Pyrlandią (która przewyższa Podkarpacie pod tym względem), ale już jakby tak rozważyć ile przedwojennych linii ostało się w tym województwie do dziś, jako czynne (procentowo), to województwo podkarpackie będzie na pierwszym miejscu, a województwa w których kolej budowali Niemcy, pod tym względem wypadną o wiele gorzej, bo w Prusach budowano dużo, gęsto i niemal "wszędzie", przez co w 1945 (Armia Czerwona) jak i po 1989 (decydenci wszelkiej maści), było tam co zamykać i rozbierać. Oczywiście, "akademickie" dyskusje o tym, czy o tamtym, można prowadzić. Uważam jednak, że trzeba w nich brać pod uwagę wspomniane wyżej aspekty, jakie miały i mają wpływ na obecny stan kolei w poszczególnych województwach kraju [aż strach pomyśleć, co by było, jakby nadal istniały 49 województwa (funkcjonowały w latach 1975 - 1998), co niektórzy nie nadążyli by zapewne z komentowaniem gdzie jest lepiej, a gdzie gorzej :)].
  • #17 (odp. na #15) wasiukibic (2024-10-05 10:36:23)
    "Za to jak się spojrzy na okolice Poznania to to, że jest jednym z największych węzłów kolejowych, to kwestia czystego przypadku. Pokazuje to na przykład linia Inowrocław - Drawski Młyn, czy Jarocin - Gniezno budowane, jakby Poznań nic nie znaczył." - nie jest to przypadek, gdyż Poznań był i jest najważniejszym ośrodkiem miejskim w Wielkopolsce, kera za czasów II Rzeszy była jej zapleczem żywnościowym, w zakresie produkcji i przetwórstwa - cukrownie, młyny, rzeźnie, przetwórstwo ziemniaków, owoców, elewatory, etc., a kolej była elementem, który ułatwiał wywóz zarówno płodów, jak i produktów. Faktem jest, że Poznań przed I wojną światową był miastem mniejszym i mniej znaczącym od Wrocławia, ale czasy się zmieniły i obecnie oba ośrodki są porównywalne w skali kraju, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że lekko na + dla Poznania, ale to temat na osobną dysputę. Brak pewnych, bezpośrednich wyjazdów z Poznania (choćby i na Śrem i Gostyń) w niczym mu nie umniejsza - po prostu, tak jak wspomniałem, uwarunkowania terenowe spowodowały, że ani kapitał prywatny, ani później KPEV nie zdecydowały się na budowę bezpośredniego połączenia tych miast z Poznaniem, co miało miejsce w przypadku choćby i Grodziska Wielkopolskiego, kery wprzódy miał połączenie z Poznaniem bez Opalenicę. Wyjście linii nierealizowane bezpośrednio z miasta to także żadne novum, jeżeli wejrzy się na przytoczony przez Ciebie Wrocław i rozejście się linii 285 i 310 w Kobierzycach, tudzież 132 i 277 na Brochowie, kery pierwiej był osobnym miasteczkiem.
    "Pokazuje to na przykład linia Inowrocław - Drawski Młyn, czy Jarocin - Gniezno budowane, jakby Poznań nic nie znaczył." - rozumiem, że wg twojego mniemania, tak samo możemy stwierdzić odnośnie Podsudeckiej, kera także omija Wrocław? Nonsens. Niemcy w swoim założeniu specjalnie budowali linie umożliwiające ominięcie największych węzłów kolejowych, aby w razie ich blokad (strajki, powstania, bombardowania) móc prowadzić bezproblemowy ruch na głównych magistralach. Patrz na Warszawę przedwojenną, w kerej zbiegały się bezmała wszystkie linii w Kongresówce i jakakolwiek jej blokada powodowała paraliż ruchu kolejowego w Nadwiślańskim Kraju. Dodatkowo Niemcy łączyli bezpośrednio ośrodki o randze powiatowej, aby usprawnić transport towarów oraz wojska, w przypadku mobilizacji, a do momentu upowszechnienia się aut kolej - czy to normalnotorowa, czy w postaci kolejek gospodarczych, była najlepszym środkiem transportu towarów i ludzi.
  • #18 Antek Kujawski (2024-10-09 21:40:57)
    Drogi wasiu. Racz zauważyć, jak są pozwracane stacje kolejowe na podsudeckiej, jak i na liniach, o których wspomniałem. Jednak jestem niemal pewien, gdyby Warszawa była w posiadaniu Niemców to by skończyła jak Gorzów Wielkopolski, czyli stacja przelotowa z może kilkoma wyjściami, tylko właśnie mało znaczącymi, bo jak w przypadku Nadodrzanki, to ruch Warszawa Szczecin byłby poprowadzony krótszą drogą, przez Żnin i dalej Wągrowiec, albo nawet przez Bydgoszcz i Wałcz. Także to byłaby taka Łódź 2.0, gdzie niby to jest duże miasto, ale średni węzeł kolejowy. Tak samo pociągi Breslau - Danzig jechałyby przez Wrześnię i na tamtych szlakach poczyniliby większe inwestycje.

[Dodaj nowy komentarz]

Bardzo prosimy o zamieszczanie komentarzy merytorycznych i napisanych w sposób kulturalny. Dzięki temu czytanie ich będzie dla wszystkich przyjemniejsze. Redakcja zastrzega sobie prawo odrzucania, usuwania, bądź niezmieniającą merytorycznego przekazu ingerencję w treść komentarzy (moderację) bez podania przyczyny.

Stacja kolejowa Lidzbark Warmiński

Do zapisu

Trwa zapis, proszę czekać...