Jelenia Góra
Ostatnia zmiana: 2025-07-21
Opis ogólny |
---|
Stacja powstała w 1866 roku, po doprowadzeniu z Rybnicy pierwszego odcinka Śląskiej Kolei Górskiej. Z czasem stała się ona dużym węzłem. Nowy rozkład jazdy pociągów nieco podniósł rolę pasażerskiej części stacji Jelenia Góra, ale bez jednoczesnej wymiany torowiska na trasie Jelenia Góra - Wrocław Główny, najważniejszej na całym węźle, pomimo zwiększenia liczby pociągów na tej trasie nie da to zbyt wiele. Po ponad 10-ciu latach zostało otwarte połączenie Jelenia Góra - Zebrzydowa, tą trasą jeżdżą także pociągi, których dotąd nigdy nie było w rozkładzie - do Bolesławca i Legnicy. Przywrócono także połączenie do Zielonej Góry i Szczecina przez Węgliniec. (info: Marcin Czech, 2007-12-21) Stacja jest bardzo rozbudowana i przystosowana do odprawy o wiele większej liczby pociągów. W drugiej połowie lat 90-tych zaczęła się powolna degradacja roli Jeleniej Góry na kolejowej mapie kraju i dzisiaj perony częściej świecą pustkami niż goszczą przy swoich krawędziach pociągi pasażerskie. (info: wasiukibic, 2007-07-26) Po otwarciu scentralizowanej nastawni dysponującej wszystkie pozostałe nastawnie (za wyjątkiem jednej, najbardziej wysuniętej na wschód) zostały zamknięte. Część z nich ma teraz nowych użytkowników. (info: wasiukibic, 2007-07-26) 2015-08: Trwa remont przejścia podziemnego i peronu 3 i 4. Właściwie to nie remont, a budowa niemal od zera. |
Dane tabelaryczne | ||
---|---|---|
Województwo: | dolnośląskie | |
dodatkowe tory: | są, zdatne do eksploatacji | |
budynki dworcowe: | Przestrzeń dla pasażerów budynku dworca mocno się skurczyła. Głównymi drzwiami (tam, gdzie są schody) nie można już się dostać ani do kas, ani na perony. Konieczne jest przejście kawałek dalej, gdzie do niedużego holu prowadzą drzwi sterowane fotokomórką (mało który dworzec kolejowy jest w takowe zaopatrzony, choć zapewne w przyszłości będzie takich rozwiązań na stacjach przybywać). Wnętrze mimo że znacznie mniejsze, wygląda znacznie ładniej i przytulniej, aniżeli przed remontem. Kasy są w starym miejscu, punkt informacji siłą rzeczy zmienił swoje położenie - znajduje się za kasą nr 6 (jeśli ta w ogóle jest jeszcze używana). Wnętrze stacji robi bardzo miłe wrażenie. (info: Marcin Czech, 03-11-2008) | |
budynki obsługi taboru: |
nieużywana od 2015, w stanie dobrym Na zapleczu lokomotywowni znajduje się wciąż czynny żuraw wodny, do którego woda doprowadzana jest z wieży wodnej. Używany jest on 1 czerwca każdego roku do nawadniania TKt48-18 która co roku prowadzi specjalny pociąg z okazji dnia dziecka na trasie do Lwówka. (info: Marcin Hewak, 02-06-2009) |
|
zadaszenie peronów: | wiata nad peronem | |
semafory: | świetlne | |
dojście na perony (przejścia nad i podziemne, windy…): |
Przejście podziemne: czynne latem 2015 przeprowadzany jest remont przejścia do peronów 3 i 4 Przejście nadziemne: nie ma i nie było |
|
kasa/biletomat: | czynna | |
nastawnie, strażnice, posterunki: | ||
wieża wodna: |
Dwie wieże wodne stoją przy ul. Krakowskiej ok. 330 m na wschód od budynku dworca kolejowego. Jedna z wież czerpała wodę z rzeki Bóbr, obsługiwała parowozy, woda nie nadawała się do picia, Druga wieża miała wodę czerpaną ze studni na głębokości 40 m i obsługiwała urządzenia i budynki kolejowe, woda była zdatna do picia. Obie wieże są b. podobne do siebie, właściwie różnią się ilością i wielkością okienek. Podobne do nich wieże są m.in. na stacjach: Brzeg Dolny, Jawor, Wołów, Złotoryja. Info. Bolesław Wojtyniak (info: Bolesław Wojtyniak, 24-11-2010) |
|
perony: |
Perony: Peron 1 jest to peron czołowy, trójdzielny i obsługiwał on dawniej pociągi kończące i rozpoczynające swój bieg na stacji Jelenia Góra z kierunków Karpacz i Kowary (na wschód od budynku dworca; peron 1a i 1b) i Szklarska Poręba Górna, Lwówek Śląski (na zachód od budynku dworca peron 1c, obecnie 1). Perony 2 i 3 są przelotowe, dwukrawędziowe, tak jak peron 1 są kryte wiatą. Peron 4 jest peronem jednokrawędziowym, brak krycia wiatą. Z tego peronu do końca lat `80 w poziomie szyn istniała możliwość przejścia na jednokrawędziowy, gruntowy peron 5 (przy torze 7). Został on jednak rozebrany, a końcowej fazie istnienia nie korzystano z niego w ruchu planowym. Lato 2015 - remont peronów 3 i 4 Krawędzie peronowe: 8 |
|
kody: |
EPA:5100037 HAFAS:5100259 IBNR:63 |
Linie przechodzące przez stację | |||
---|---|---|---|
[Pokaż/ukryj poza zasięgiem] | |||
125,808 | Wrocław Świebodzki – Zgorzelec (– Görlitz) (274/493) | ||
0,104 | Jelenia Góra – Żagań (283) | ||
39,986 | Kamienna Góra – Jelenia Góra (308/345) | ||
Jelenia Góra – Szklarska Poręba Górna (– Harrachov) (311/590) | |||
Jelenia Góra – bocznice |
Stan linii « Pokaż/ukryj | |
---|---|
ruch pasażerski i towarowy | |
ruch towarowy i pasażerski sezonowy | |
ruch towarowy i pasażerski weekendowy | |
ruch towarowy i turystyczny | |
ruch pasażerski | |
ruch towarowy | |
ruch pasażerski sezonowy | |
ruch pasażerski weekendowy | |
ruch turystyczny | |
ruch drezynowy | |
nieczynna | |
nieprzejezdna | |
rozebrana, zmienione przeznaczenie | |
rozebrana | |
w budowie/nie ukończona | |
projektowana/nie zrealizowana | |
brak danych | |
odcinek jeszcze nie powstał | |
linia wielotorowa | |
| | linia zelektryfikowana |
Nazwa | punkt czynny |
Nazwa | punkt nieczynny |
Nazwa | punkt zlikwidowany |
węzeł lub odejście torów | |
galeria |
Znajdź stacje w pobliżu |
---|
Jeżeli masz jakieś materiały, które powinny Twoim zdaniem znaleźć się na tej stronie - wyślij je do nas.
Uzupełnij dane
|
Napisz email do redakcji |
Jak dodać nowe zdjęcia?
Komentarze: ⇵
Sekcja komentarzy służy wymianie informacji, poglądów, oraz innych informacji pomiędzy użytkownikami Bazy. Prezentowane tutaj wypowiedzi należą bezpośrednio do ich autorów i nie stanowią treści informacyjnej tej strony.
-
#1
szuger53
(2025-02-24 19:49:39)
W latach 70. dworzec tętnił życiem; był bufet smaczne jedzenie, świetlica z telewizorem a teraz jest guzik. Kraj istnych jaj. Komuno wróć.
-
#2
Błażej Kopka
(2025-03-01 05:49:59)
Naprawdę na dworcu w świetlicy był TV? Ale kolorowy? A "dwójka" też była, czy śnieżyła? Faktycznie kiedyś to było - niesamowite!
-
#3
(odp. na #2)
wasiukibic
(2025-03-01 08:31:26)
Abstrahując od chęci do powrotu do czasów słusznie minionych Szugera (każdy ma prawo do swoich sentymentów), pośmieszkowałeś sobie, Blakop, nie dotykając istoty problemu. Te wyśmiewane przez Ciebie świetlice (w tym młodzieżowe) z telewizorami na dworcach istniały w czasach, gdy podróżni skazani byli na długie oczekiwania na swoje pociągi, przesiadki na stacjach węzłowych i większych stacjach. Ja sam pamiętam za bajtla takie długie oczekiwania na przesiadki w Kędzierzynie-Koźlu, Żaganiu, czy Rejowcu, a ze swojego rodzinnego Nadodrza taką świetlice, która funkcjonowała jeszcze u progu lat 90. XX wieku i faktem jest, że był tam telewizor (videa nie pamiętam, ale to chyba zbyt wielki luksus, jak na owe czasy), radio, książki, gry planszowe, przybory plastyczno-techniczne, a uczęszczała tam młodzież, która oczekiwała po szkole na swoje pociągi powrotne do domów. To były czasy, gdzie nie było czegoś takiego jak takt w prowadzeniu przewozów pasażerski, a te były nakierowane przede wszystkim na to, aby przywieźć/odwieźć pracowników okolicznych zakładów przemysłowych - przemysł miał za komuny dużo większą siłę przebicia, niż edukacja, choć też nie zawsze przekładało się to na dobre zazębianie się końca/początku zmiany z pociągiem, który ma przywieźć/odwieźć pracowników z/do domów. W tym wypadku przynajmniej godziny były w miarę ustalone: 6-14 lub 7-15, 8-16, etc. Jak sam pewnie pamiętasz ze szkoły, godzina zakończenia nauki była nieraz różna, w zależności od dnia tydnia, liczby lekcji, czasu rozpoczęcia dnia szkolnego, etc., więc nieraz młodzież musiała godzinami czekać na swój pociąg powrotny do rodzinnej miejscowości. Młodzi ludzie, zamiast szlajać się po mieście, jarać szlugi, pić tanie wina, czy po prostu sterczeć na zimnie, nudzić się na ławce, mogła spędzić czas w sposób pożyteczny i w miarę zorganizowany. W świetlicy takiej normalnie na etacie pracował wychowawca. Obecnie rolę takich świetlic przejęły galerię handlowe, jak choćby Wroclavia, położona rzut beretem od Głównego, z tym że tam chodzi przede wszystkim o zbijanie hajsu, a nie zorganizowanie czasu podróżnym oczekującym na swoje pociągi/przesiadki. Z resztą, w mojej opinii, w wielu przypadkach komunikacja kolejowa (szczególnie w okolicy dużych węzłów, ale nie tylko) jest obecnie dużo lepiej zorganizowana, co widać choćby i w przypadku połączeń z Wrocławia do Trzebnicy, czy Świdnicy i ogólnie przesiadek, na węzłach. Do tego modelu powinniśmy dążyć, z tym że nie da się tak tego zorganizować, żeby wszystkim idealnie dopasować czasu odjazdu/przyjazdu pociągu, czy skomunikowania, szczególnie w przypadku małej liczby pociągów.
-
#4
Błażej Kopka
(2025-03-01 09:31:43)
No i w tym kierunku idą/powinny iść zmiany - taki takt połączeń kolejowych, aby czas oczekiwania na dworcach był możliwie najkrótszy - na tyle krótki, żeby na dworcu nie trzeba było spędzać na tyle istotnej części swojego życia, żeby to życie sobie tam organizować w świetlicach i innych kaplicach (tak wiem - we Wrocku akurat obecnie jest). I dlatego rola obiektów dworcowych musi być i jest obecnie inna. Tymczasem widzę, że wielu ludziom nadal się marzą czasy, kiedy na danej linii jadą 2-3 pociągi na dobę, a jeszcze najlepiej z czasem przejazdu 2-3 godziny/40 km. A na stacji koniecznie musi być wyszynk, przechowalnia bagażu, rampa gdzie chłopi będą nadawać worki ze zbożem do młyna itd... Tak naprawdę postulat toalet wydaje się jedynym słusznym, choć niestety przegrywa z komercyjnym uwarunkowaniem ich istnienia w każdym miejscu.
-
#5
(odp. na #4)
wasiukibic
(2025-03-01 16:15:35)
Z tymi 2-3 pociągami to naciągasz jak gumę w majtach, choć dla wielu linii te 2-3 pary pociągów kiedyś to zawdy więcej, niż obecne 0. Dworce w obecnej dobie muszą albo na siebie zarabiać, albo dostać nowe funkcję, które umożliwią im działanie w takiej, czy inkszej formie. Postępu też nie zatrzymamy i dzisiaj raczej młodzież wpatrzoną w ekrany smartfonów na zainteresowałoby się grą w chińczyka, czy konkursem plastycznym (choć patrząc po obłożeniu okolicznych giercowni, czy świetlicy amatorzy na takie zajęcia są). Obecnie bezmała każdy ma w swym telefonie praktycznie nieograniczony dostęp do gier, filmów, muzyki, literatury, wiadomości, więc na dworcu wystarczy poczekalnia z siedziskiem i dostępem do wifi, żeby sobie poczekać na banę, nie nudząc się. Wtedy były inksze czasy, mniemam że młodości Szugera, do których powrócił wspomnieniami, posługując się wytartym sloganem. Niepotrzebnie kręcisz z tego bekę, bo pewnie sam w latach 80. czy tam wczesnych 90. z wypiekami na twarzy czekałeś o 19.00 przed Neptunem na "Bolka i Lolka", "Reksia", czy "Misia Uszatka", chyba że miałeś to szczęście być dzieckiem dewizowca, kery zza granicy narychtował Ci kolorowy TV i talerz satelitarny.
-
#6
Błażej Kopka
(2025-03-01 16:53:04)
Nie byłem dzieckiem dewizowca, ale akurat kolorowy TV mieliśmy w domu od początku (ale już nie pamiętam, czy Rubin, czy Neptun). I telefon nawet. Ba - miałem od dziecka własnego "junosta" w swoim pokoju (tu już akurat czarno-biały). Nie w tym rzecz - bardziej w tym, że źle postrzegasz tamte czasy, choćby przez to, że przypisujesz takie rzeczy dewizowcom, a zapominasz o nomenklaturze ;)). Ale do rzeczy. Niestety, ale linie kolejowe, które przez cały okres swojego istnienia miały 3, maks 4 połączenia na dobę były obecne na całej sieci (choćby słynne Zbąszyń-Międzychód) i to w złotych czasach kolei i to nie jest mój wymysł. I to, że takie linie w końcu padły, gdy w latach 90-tych dostęp do samochodów stał się powszechny jest naturalną koleją rzeczy. Czasy w których po szkole/pracy czekało się 2-3 godziny na pociąg należy również uznać za patologię. I jeśli dzisiaj gdzieś jeszcze takie uwarunkowania istnieją, to należy z nimi walczyć zagęszczaniem połączeń, a nie odtwarzaniem świetlic i wyszynków na małych stacyjkach. Dzisiejsze budynki stacyjne siłą rzeczy muszą pełnić już inne, dalece ograniczone w stosunku do pierwotnych założeń funkcje. Na małych stacjach są często kompletnie zbędne w dzisiejszych realiach. A że czasami lokalizacja stacji jest mało atrakcyjna z różnych względów, to siłą rzeczy te budynki popadają w ruinę. Często jest zwyczajnie nieopłacalne utrzymywanie ułamka powierzchni danego dworca dla utrzymania choćby poczekalni, wobec ogromu całego budynku, dlatego mamy takie realia, jak mamy. Bo kiedyś w tym budynku była nastawnia, biuro naczelnika, zawiadowcy, pokoje dla obchodowego i zwrotniczego, noclegownia drużyn konduktorskich, biuro ekspedycji towarowej itp., etc. Dzisiaj to wszystko nie ma prawa bytu i tyle. A pociągi na tych liniach, które się bronią, nie wymagają koczowania na stacjach i przystankach. A jak gdzieś się puszcza, powiedzmy 6-8 pociągów na dobę, to to nie jest żadna oferta i szkoda na coś takiego kasy w ogóle.
-
#7
(odp. na #6)
wasiukibic
(2025-03-01 17:32:44)
Tamte czasy postrzegam z perspektywy najbliższego otoczenia i tego, co widziałem po domach członków rodziny pływających na statkach dalekomorskich, pracujących w górnictwie, czy "resortach" i mimo dużego stopnia uprzywilejowania wszystkich wymienionych grup społecznych, to "nowinki techniczne" w postaci zachodniego sprzętu RTV i AGD spotykałem przede wszystkim w domu wuja, oficera marynarki handlowej, bo oficerowie LWP, MO, tudzież górnicy mogli liczyć co najwyżej na przydziały różnych Polarów, Zelmerów, Unitry, itp. wytwórni krajowych, ewentualnie demoludów. Przechodząc do rzeczy, realia były takie, bo w latach 50., 60. i 70. XX wieku krajowym decydentom co inkszego było w głowie i na początku trzeba było przywrócić ruch kolejowy jako taki, a dopiero później dostosować tabor (liczbę i typ) do potrzeb ruchu. Złote czasy kolei były przede wszystkim dzięki transportom węgla z Górnego Śląska i dowozu pracowników do wielkich ośrodków miejskich, masowym przewozom sezonowym do ośrodków turystycznych, a nie dlatego, że na jakiejś bocznej taradajce kulało się z prędkością rowerzysty 2-3 pary pociągów na dobę, choć i tak dla lokalsów było to okno na świat i byli przyzwyczajeni do takiej "oferty", tak samo jak i do koczowania na większych stacjach na skomunikowania. 6-8 par pociągów na bocznej linii, poza aglomeracją to nie jest zła oferta - a raczej (w przypadku 6) takie minimum, minimorum, żeby zaoferować społeczności dojazd do pracy, szkół, urzędów, czy usług w szczytach przewozowych i korzystny powrót, a poza szczytem - zagęszczenie taktu autobusami, najlepiej na wspólnym bilecie. Potrzebny jest zdrowy rozsądek, realny kompromis i integracja taryfowa różnych środków transportu. Fakt, że niektóre budynki nie obronią się już jako dworce, ale warto znaleźć im nową funkcję, zanim przeistoczą się w straszące okolicę ruiny.
-
#8
Błażej Kopka
(2025-03-02 09:17:45)
Jeżeli gdzieś mamy linię kolejową z 6 połączeniami, bo tak to się historycznie ukształtowało i całokształt niemocy nie może sobie z tym poradzić, to jest tragedia, ale powiedzmy, że to nie jest jeszcze taki straszny problem do końca. Dużo gorzej, jeśli za grube miliony odtwarzamy jakieś połączenie, żeby właśnie te 6 (lub niewiele więcej) połączeń uruchomić. Taką ofertą pasażerów nie zdobędziesz i taka LK266 jest tego dobitnym przykładem w dni powszednie. Tak - były lata, że nawet 3 pociągi były oknem na świat, ale postępowi nie ma co dawać kontry i trzeba się pogodzić z tym, że rozwój (a w zasadzie upowszechniony dostęp) transportu samochodowego ostatecznie przypieczętował los takich linii i ich odtwarzanie obecnie nie ma najmniejszego sensu. W mojej ocenie, jeśli chcemy przekonać kogoś do przerzucenia się na transport kolejowy, to takt godzinny jest po prostu niezbędny (w szczytach gęstszy). Na szczęście są już w Polsce takie linie i miejmy nadzieję, że będzie ich przybywać. Dla mnie idealna sytuacja to taka, kiedy idąc w godzinach szczytu na duży węzłowy dworzec, nie sprawdzam rozkładu bo wiem, że najprawdopodobniej i tak trafię w przeciągu kilkunastu minut na pociąg w moim kierunku, a jak nieco dłużej, to najwyżej usiądę i coś zjem, albo zrobię szybkie zakupy. I w Poznaniu na szczęście to działa i dlatego często chętnie przedkładam pociąg nad własny samochód w codziennych dojazdach. Inna sprawa to czas, ale to już temat na inną dyskusję, bo niestety nie zawsze jest tak, że ten transport kolejowy jest bardziej konkurencyjny czasowo od auta.
Inny ważny aspekt, który zauważyłeś, a który w Polsce zaledwie raczkuje dopiero na poziomie pojedynczych samorządów to kwestie taryfowe. Pociąg bywa (bo nie zawsze będzie to sztywna reguła) konkurencyjny cenowo w stosunku do samochodu tylko w wariantach różnego rodzaju karnetów, biletów łączonych, miesięcznych, itp. Jednorazowy przejazd pociągiem na określonej trasie, co do zasady nie będzie znacząco tańszy od kosztów przejazdu autem, a już w przypadku podróżowania w więcej niż jedną osobę, jakiekolwiek próby porównania tracą sens - samochód zawsze wygra, nawet jak policzymy wszelkie koszty amortyzacyjne. Świetnie przedstawił to na YT mój imiennik (bo parafrazując - wszystkie Błażeje to porządne chłopy): https://www.youtube.…
Niestety, ostatnie podwyżki i zmiana polityki cenowej w IC na krótkich dystansach dobiły sprawę. A czy dożyjemy kiedyś realiów taryfowych takich, jak w Szwajcarii czy Niemczech, gdzie w zasadzie regionalna komunikacja publiczna (nie tylko kolejowa) jest niemal bezpłatna, to nie sądzę.
A co do dworców. Należy pogodzić się z faktem, że wiele z nich niestety czeka smutny los, bo takie są realia. Fajnie jak znajduje się prywatny nabywca, czy też lokalny samorząd które chce i ma pomysł na zagospodarowanie takiego obiektu. Pamiętajmy jednak, że nie każdy samorząd stać na takie działania, tym bardziej, że często są to obiekty z ochroną konserwatorską, co rodzi wiele obostrzeń, a przede wszystkim kosztów dla nowych użytkowników. Z prywatnymi użytkownikami jest jeszcze gorzej, bo często lokalizacja i charakter takich obiektów utrudniają ich sensowne zagospodarowanie. Dlatego nie ma się co oszukiwać - wiele takich obiektów ma już przesądzony los i żadne biadolenie i złowrogie komentarze mikoli tego nie zmienią. -
#9
(odp. na #8)
wasiukibic
(2025-03-02 12:15:23)
Wszystko zależy, od potoków podróżnych, jakie chcesz przejąć i na jakim odcinku, bo co inszego zabrać z wioski 20 szkolorzy, jadących do miasta powiatowego do szkoły, w dzień w powszedni i ich stamtąd zabrać, co inszego 6 typa na wieczór do kina i teatru, a co inszego, jak kto sobie jedzie na zakupy do biedy, jak mu się tam wstanie w sobotę rano. Pytanie, czy dla każdej z tych grup docelowych należy uruchamiać pociąg, czy wystarczy, np. mikrobus? Ważne, aby była integracja taryfowa, bo wtedy, np. pojedziesz sobie do dentysty razem ze szkolorzami w banie, a wrócisz po zabiegu (np. po 2 godzinach) mikrobusem i nie będziesz musiał czekać na któryś z odwozowych składów popołudniowych (chyba, że jakiś podsył w międzyczasie). W tym właśnie sęk, że razem te środki transportu działają na zasadzie synergii i pojemniejszy pociąg zgarnia większe, sztywne potoki pasażerów, natomiast elastyczny i tani w eksploatacji busik odwozi tych, dla których uruchamianie tegoż pociągu jest nieopłacalne. Oczywiście, mówimy tu o sytuacji, gdzie takt godzinny jest zwyczajnie nieopłacalny, bo poza szczytami przewozowymi pociąg będzie woził powietrze. Niestety, problem jest w tym, że (jak sam słusznie zauważyłeś) w Niemczech, Czechach, czy Szwajcarii różnymi środkami transportu pojedziesz na jednym bilecie, ba!, nawet zostawisz auto na parkingu P&R, a o tle w Polsce to rozwiązanie dopiero raczkuje, choć jest już kilka udanych prób powiązania transportu kolejowego z komunikacją miejską/gminną.
I jasne - mam tego pełną świadomość, że klasyczna rola większości dworców kolejowych odchodzi (o ile już nie odeszła) do historii, o tylko komfort oczekiwania na skład w różnych warunkach atmosferycznych także wpływa na wybór (lub nie) pociągu jako środka transportu. Bo o ile na busa także czekach w nieogrzewanej, nieosłoniętej niczym budce, to jednak do własnego auta wsiadasz i jedziesz. Stąd idea niewielkich dworców systemowych, czy takich obszerniejszych wiat przystankowych jest z gruntu słuszna. -
#10
Błażej Kopka
(2025-03-02 13:04:56)
Tylko niestety, o taką synergię, w postaci pociągi w szczytach + mikrobusy poza nimi w Polsce raczej trudno (z różnych względów). Poza tym takie rozwiązanie powinno dotyczyć wyłącznie istniejących połączeń kolejowych, a absolutnie nie nowo budowanych/projektowanych/odtwarzanych linii - tam lepiej od razu postawić na sprawną komunikację publiczną drogową, niż budować linię kolejową dla 6 par. Ale oczywiście, kluczem do systemu jest wspólna taryfa, idea jednego biletu oferującego wiele usług, a oto jak wiesz trudno w Polsce (Wrocław do niedawna najlepszym pseudo-przykładem), a już myślenie o ogólnopolskiej ofercie to czysta fantastyka obecnie, niestety. Jeżeli kolej kiedykolwiek ma wygrać z transportem indywidualnym, to właśnie przede wszystkim taryfą. Z tym, że "kolej" to złe określenie, bo raczej powinno się to rozpatrywać kolej jako jedynie jeden ze środków komunikacji publicznej, połączonych w jeden system.
Co do dworców - te duże węzłowe nadal jakoś tam spełniają w większości swoje funkcje, natomiast co do przystanków, umówmy się - na obecnym etapie rozwoju transportu indywidualnego i zbiorowego na przystanku pojawiasz się zazwyczaj kilka, góra kilkanaście minut przed planowaną podróżą, więc tzw. dworce systemowe budowane obecnie w pełni spełniają swoją rolę (no powiedzmy że model A trochę słabiej niż B, a do tego oba modele są przeskalowane kosztowo), a więc los dotychczasowych budynków dworcowych w wielu miejscach po prostu będzie taki, a nie inny. I nie jest to tylko krajowa tendencja, żeby było jasne.
[Dodaj nowy komentarz]
Bardzo prosimy o zamieszczanie komentarzy merytorycznych i napisanych w sposób kulturalny. Dzięki temu czytanie ich będzie dla wszystkich przyjemniejsze. Redakcja zastrzega sobie prawo odrzucania, usuwania, bądź niezmieniającą merytorycznego przekazu ingerencję w treść komentarzy (moderację) bez podania przyczyny.
Stacja kolejowa Jelenia Góra